Papież Franciszek rozumiał to doskonale. Zostawił po sobie obraz Kościoła, który nie jest jednolity, lecz różnorodny. Od tradycjonalistów po Rycerzy Kolumba.
Bo Kościół to jedność… zróżnicowana.
Gdy Franciszek mówił, że Kościół powinien być bardziej otwarty na osoby LGBT i opowiadał się za prawnym uznaniem związków jednopłciowych, Sławomir Sierakowski pisał, że „papież jest przywódcą lewicy”. Z kolei, gdy poruszał temat pedofilii, nie owijał w bawełnę – mówił o „przestępstwach”, nie tylko „grzechach”. Domagał się, by Kościół „wstydził się”, „prosił o przebaczenie” i „zrobił wszystko, co możliwe, by to się nie powtórzyło”.
Ale gdy ten sam Franciszek stanowczo nazywał aborcję „zabójstwem” i „morderstwem”, wracała do niego łatka zaściankowego „katola”.
Franciszek był nieszablonowy – i właśnie to było jego siłą.
Podczas gdy jedni pytali: „Czyj to właściwie papież?”, on zmieniał styl komunikacji. Mówił prosto, serdecznie, jak zwykły duszpasterz, nie jak niedostępny, ozłocony hierarcha. Starał się być papieżem wszystkich – bliższym ludziom. Miał w sobie coś „latynoskiego” – dystans, dowcip, luz.
Pamiętam Światowe Dni Młodzieży w 2016 roku. Gesty może symboliczne – przejazd tramwajem z młodymi niepełnosprawnymi na Błonia, przesiadka z helikoptera do volkswagena – ale jakże wymowne. Tego typu inicjatywy z pewnością wywołały konsternację u niektórych hierarchów Kościoła tonących w luksusach.
Franciszek przypomniał, że skromność to cnota, którą trzeba przywrócić. Od początku pontyfikatu unikał przywilejów – mieszkał w Domu Świętej Marty, jadał posiłki ze zwykłymi pracownikami Watykanu. Nie zamawiał specjalnych butów. Nie żył ponad innych.
Był inny. Skromny. Otwarty. Bliski. Nieidealny...
Nie czuję dziś smutku. Ale czuję wdzięczność. Bo Franciszek pokazał inny Kościół oraz Boga, który kocha człowieka – tak bardzo, że gdy widzi zło, odpowiada miłosierdziem, nie potępieniem. Franciszek, nie jako niedostępny hierarcha tylko zwykły duszpasterz, przypominał o ignacjańskiej sztuce rozeznawania, czyli zadawania pytania, jak można odnaleźć Boga w konkretnej sytuacji życiowej człowieka.
Dziękuję, Franciszku.
„𝑁𝑖𝑒 𝑝ł𝑎𝑐𝑧𝑚𝑦 𝑛𝑎𝑑 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑘𝑜𝑠́𝑐𝑖𝑎̨, 𝑘𝑡𝑜́𝑟𝑒𝑗 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎𝑚𝑦. 𝑃𝑟𝑧𝑒𝑠𝑡𝑎𝑛́𝑚𝑦 𝑛𝑎𝑟𝑧𝑒𝑘𝑎𝑐́ 𝑖 𝑟𝑜𝑏𝑖𝑐́ 𝑛𝑖𝑒𝑧𝑎𝑑𝑜𝑤𝑜𝑙𝑜𝑛𝑒 𝑚𝑖𝑛𝑦. 𝑃𝑜𝑤𝑠𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎𝑗𝑚𝑦 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑜𝑑 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑤𝑜𝑠́𝑐𝑖, 𝑘𝑡𝑜́𝑟𝑎 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑎𝑠 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑠𝑝𝑜𝑘𝑜𝑖.” – Jorge Mario Bergoglio
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz