To tylko czas...

Czymś modnym stało się personifikowanie roku 2024. "Byłeś taki, a taki". "Nauczyłeś mnie wiele" tudzież "tyle mi dałeś lub zabrałeś". Personifikacja jest piękną figurą retoryczną. Za jej pomocą można nadać sens pewnym zdarzeniom. 


Czas jednak zawsze będzie tylko czasem. Kończący się rok to nic innego jak znak, że minęło 12 miesięcy. To także informacja, że mieliśmy 366 dni na pewne kwestie. Jedne zależne od nas, drugie - na które nie mieliśmy wpływu. 


Moje 12 miesięcy opisałbym tak... Było fajnie! Wciąż - po prostu - lubię pisać i daje mi to ogromną radość. Coraz więcej rzeczy potrafię wymyślić. Nadal wolę książkę niż film. Dbam bardziej o siebie. Lepiej śpię, a do mojego życia wróciła aktywność ruchowa. O dietę - lepiej nie pytać. Tu jest pole do poprawy, przede wszystkim w regularności posiłków. Mam większą świadomość, że nie jestem doskonały i jak coś mi nie wyjdzie, to nie jest to od razu dramat. Szkoda mi czasu na zamartwianie się pierdołami. 


To wszystko jest banałem i mam tego świadomość. 


Po pierwsze jednak - co oczywiste - nie będę "strugać" inteligenta 1 stycznia. Po drugie, nasza rzeczywistość składa się w większości z tych prostych rzeczy. Dobrze się wyspać, mieć energię do działania, treściwie zjeść. Dużo pić (wody mineralnej). Efektywnie wykorzystywać czas, te wspomniane 366 dni, które były w 2024 roku (teraz będzie 365 - wiem). Wówczas te bardziej skomplikowane kwestie, przychodzą jakoś łatwiej. 


Życzę więc wszystkim udanego 2025 roku! Trafnych decyzji, porządku w najprostszych kwestiach i – przede wszystkim – dużo zdrowia na nadchodzące 12 miesięcy. 

 



Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates