Olaboga! Świat tonie, świat upada! Media "obudziły się" w ostatnich dniach, że freak fighty istnieją. I zrobiło się głośno. Sprawę zaczęli komentować politycy, z premierem na czele.
– 𝐽𝑎 𝑢𝑤𝑎𝑧̇𝑎𝑚, 𝑧̇𝑒 𝑡𝑜, 𝑐𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑑𝑒 𝑓𝑎𝑐𝑡𝑜 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑚 𝑝𝑎𝑡𝑜-𝑠𝑝𝑜𝑟𝑡𝑒𝑚 𝑐𝑧𝑦 𝑝𝑎𝑡𝑜-𝑠𝑡𝑟𝑒𝑎𝑚𝑒𝑟𝑘𝑎̨, 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑛𝑛𝑜 𝑏𝑦𝑐́ 𝑜𝑔𝑟𝑎𝑛𝑖𝑐𝑧𝑜𝑛𝑒, 𝑗𝑒𝑠́𝑙𝑖 𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖 𝑜 𝑑𝑜𝑠𝑡𝑒̨𝑝 𝑛𝑎𝑗𝑚ł𝑜𝑑𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ 𝑑𝑜 𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑡𝑦𝑝𝑢 𝑤𝑖𝑑𝑜𝑤𝑖𝑠𝑘, 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎𝑚 𝑧̇𝑎𝑑𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑤𝑎̨𝑡𝑝𝑙𝑖𝑤𝑜𝑠́𝑐𝑖. 𝑁𝑖𝑒 𝑐𝑒𝑛𝑧𝑢𝑟𝑎. 𝑀𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑜𝑤𝑎𝑑𝑧𝑖𝑚𝑦 𝑧̇𝑎𝑑𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑝𝑟𝑎𝑐, 𝑗𝑎 𝑏𝑦𝑚 𝑟𝑎𝑐𝑧𝑒𝑗 𝑧𝑎𝑎𝑝𝑒𝑙𝑜𝑤𝑎ł 𝑑𝑜 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑐ℎ 𝑠𝑡𝑎𝑐𝑗𝑖 𝑡𝑒𝑙𝑒𝑤𝑖𝑧𝑦𝑗𝑛𝑦𝑐ℎ, 𝑤ł𝑎𝑠́𝑛𝑖𝑒 𝑡𝑒𝑧̇ 𝑡𝑦𝑐ℎ 𝑜𝑔𝑜́𝑙𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑜𝑠𝑡𝑒̨𝑝𝑛𝑦𝑐ℎ, 𝑑𝑜 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑐𝑜́𝑤, 𝑑𝑜 𝑠𝑧𝑘𝑜ł𝑦, 𝑧̇𝑒𝑏𝑦 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎𝑘 𝑐ℎ𝑟𝑜𝑛𝑖𝑐́ 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑 𝑡𝑎̨ 𝑠𝑧𝑒𝑟𝑧𝑎̨𝑐𝑎̨ 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑐𝑜𝑟𝑎𝑧 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗 𝑝𝑎𝑡𝑜𝑙𝑜𝑔𝑖𝑎̨ 𝑖 𝑝𝑟𝑜𝑚𝑜𝑐𝑗𝑎̨ 𝑏𝑟𝑢𝑡𝑎𝑙𝑛𝑜𝑠́𝑐𝑖, 𝑏𝑜 𝑡𝑜 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑒̨ 𝑑𝑜 𝑛𝑖𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑜𝑤𝑎𝑑𝑧𝑖, 𝑎𝑙𝑒 𝑗𝑒𝑠́𝑙𝑖 𝑘𝑡𝑜𝑠́ 𝑡𝑜 𝑙𝑢𝑏𝑖, 𝑗𝑎 𝑗𝑢𝑧̇ 𝑛𝑎 𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑐 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑟𝑎𝑑𝑧𝑒̨ — powiedział Donald Tusk.
Brawo! Tylko największa federacja "pato-sportowa", Fame MMA zdążyła zorganizować już ponad 20 gal. Oznaczona z numerem "22" edycja Fame MMA odbyła się nawet na stadionie PGE Narodowym w Warszawie. Przez te wszystkie LATA powstawały i upadały przeróżne inne federacje. Rodzili się jedni bohaterowie, w zapomnienie odchodzili drudzy. Podczas gali Fame MMA bił się m.in. były kapitan reprezentacji Polski w piłce nożnej, Piotr Świerczewski. W klatce widzieliśmy także Tomasza Hajtę i Zbigniewa Bartmana - doskonale znanym wszystkim entuzjastom sportu (nie "pato-sportu").
Mamy jednak październik 2024 roku i rząd oraz media zaczynają bić na "alarm". Czy aby nie za późno? Zdecydowanie. Popularne "Friki" urosły do niebotycznych rozmiarów. Dały ludziom o IQ pantofelka, zwanym także idolami dzisiejszej młodzieży, piękne domy, luksusowe samochody, 7 zer na koncie bankowym... Co jednak najważniejsze, zepsuły wrażliwość młodych ludzi. Freak fighty są popularnym tematem rozmów wśród młodzieży. Nie oglądasz, nie jesteś na topie. - "To, co dzieje się wokół gal, to często patologia, ale mam świadomość, że kontrowersje są kreowane po to, żeby przyciągać uwagę do samych walk, więc nie traktuję tego całkiem serio" - mówi 19-latek cytowany przez portal Interia.pl.
Kontrowersyjne gesty, seksizm i promowanie patologicznych zachowań stały się narzędziami biznesowymi, opartymi na balansowaniu na granicy społecznych norm i tematów tabu. Organizatorzy celowo dobierają te elementy, które według nich mają największy potencjał, ponieważ generują popularność w postaci polubień i kliknięć, co przekłada się na konkretne korzyści finansowe.
Ale czy w przeszłości nie było czegoś podobnego? Rzymianie uwielbiali walki gladiatorów. Wielu bogatych Rzymian miało swoich gladiatorów i płaciło fortuny za ich szkolenie (dalej Wam nie przypomina to czegoś?). Co ciekawe, na arenach zmagań nie brakowało także walk gladiatorek. Były one rzadszym zjawiskiem, ale wśród wśród zdegenerowanej publiki rzymskiej cieszyły się one jednak dużą popularnością.
Niestety, "freaki" wyparły w pewnym sensie prawdziwe sporty walki (a jeśli nie wyparły, to odciągnęły uwagę). Szkoda, że amatorscy bokserzy czy uprawiający inne sztuki walki często rezygnują z tego, przez brak pieniędzy, których we freakowych organizacjach tych nie brakuje.
Dzisiejsi "bohaterowie" freak-fightów z gladiatorami nie mają jednak nic wspólnego. Jak zauważa dr hab. Michał Lenartowicz z AWF Warszawa "friki" to "swoiste sportowe disco polo z premedytacją przerysowane na potrzeby masowego odbiorcy". Reakcja na to zjawisko – mimo wszystko – cieszy, ale jest ona zdecydowanie spóźniona i trudno będzie cofnąć wszystkie negatywne skutki, które wytworzyły freak fighty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz