O niedzielnych derbach pomiędzy Podbeskidziem a Rekordem w zasadzie już napisano wszystko. Wszystko, oprócz tego najważniejszego – Rekord pokonał Górali 3:0 w pierwszych, historycznych derbach Bielska-Białej. Jeśli chcecie coś więcej poczytać o SAMYM meczu, to zapraszam tu.
Ta informacja jakoś się rozmyła przez wydarzenia na trybunach. Szkoda, bo to na pewno bardzo ważne zwycięstwo dla całego Rekordu. Nie ma co jednak ukrywać, bójka była dość nośnym tematem, zapewne były fajne "kliki", szczególnie po chwytliwych tytułach. Dobrze, lokalne media są ważne, muszą z czegoś żyć.
Ich narracja była często prowadzona jednak w oparach absurdu. Niektórzy nawet przepraszali za wprowadzanie w błąd swoich czytelników. Jedni pisali, że kibice BKS napadli na Rekord, co jest nieprawdą. Inni (to już media ogólnokrajowe) pisali nawet, że BKS gra w III lidze - widocznie ChatGPT jeszcze nie został zaktualizowany. Spójrzmy np. na artykuł portalu lubbie.pl (https://lubbie.pl/.../w-podbeskidziu-pisza-oswiadczenia...). Kibice jednej z drużyn są określani jako "sympatycy", natomiast drugiej jako "kibole". Ach, ta gra semantyką...
Obserwowałem, śledziłem, ale nie chciałem dorzucać swoich "pięciu groszy" do tej afery. "Gdzie się kłóci dwóch, tam trzeci korzysta. Gdzie się kłóci trzech, tam ja negocjuję. Gdzie się kłócą wszyscy, tam nikt nie wygra" - rapował Sokół. I tak też jest w tym przypadku. Wszyscy ucierpieli na tych derbach. Nie wchodząc w szczegóły czy słusznie, czy nie. Co, jak, dlaczego – od tego są inni. Podbeskidzie straciło sportowo i wizerunkowo przez przegraną – przede wszystkim na froncie organizacyjnym. Rekord, bo nikt nie mówi o tym, że "rekordziści" zagrali fajny mecz i wygrali. No i BKS – przedstawiany jako główne zło całego zajścia.
W tym wszystkim bardzo ważnym elementem jest czynnik emocjonalny, bo nawet najbardziej "obiektywne fakty" (pozdrawiam trenerze!) nie będą w stanie przekonać sympatyków tego czy i innego klubu. A jak fakty przestają mieć znaczenie, to trudno jest dyskutować na taki temat.
Nie pisałem nic na temat z jeszcze jednego powodu. W 2020 roku obroniłem pracę licencjacką pt. "Klub sportowy jako instytucja społeczna na przykładzie Bielska-Białej". Zawarłem w niej wnioski, które mogą posłużyć za refleksję na temat niedzielnych wydarzeń.
"Najciekawszym i najważniejszym wnioskiem płynącym z badań jest fakt, iż przez znaczną większość klub piłkarski jest postrzegany jako instytucja społeczna, ważna dla ludzi. To znak, iż rząd, samorządy, itd., muszą liczyć się z tą gałęzią gospodarki. Piłka nożna to nie tylko hobby, pasja czy rekreacja, ale bardzo istotny podmiot, ze wszystkimi cechami instytucjonalizacji.
[...] Wobec tego, mam nadzieję, że w pewien sposób odmienię postrzeganie piłki nożnej jako sportu dla najniższych klas społecznych. Futbol to nie tylko burdy kibiców,
które są tak chętnie nagłaśniane przez media. Piłka nożna to setki osób w klubie sportowym, które dbają o przyszłość młodych zawodników oraz starają im się zapewnić jak najlepsze warunki do tego. Piłka nożna to też często relacje, które zostają z ludźmi na całe życie, bez względu na barwy klubowe".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz