Gdyby zło miało ludzką postać, byłoby gwiazdą numer jeden w każdym kraju. Największą celebrytką, przy której Britney Spears w szczycie swojej kariery wydawałaby się tylko Justyną Steczkowską. Zło byłoby ważniejsze niż prezydent czy premier, a jego wpływy przewyższałyby te Jana Kulczyka. Jako artysta, zło wypełniałoby największe hale i areny w całej Europie. Każdy dziennikarz marzyłby o przeprowadzeniu z nim wywiadu, ale zło zgodziłoby się rozmawiać tylko z najwybitniejszymi, jak Oriana Fallaci.
Bo zło przyciąga uwagę – dlatego dominuje w telewizyjnych wiadomościach, na okładkach magazynów i portalach informacyjnych.
Czym jednak jest zło? Czy to demoniczna twarz seryjnego mordercy, który krzywdzi innych i zasługuje na izolację od społeczeństwa? Z pewnością – w skrajnych przypadkach. Lubimy myśleć o złu jako czymś satanistycznym. Ale zło to nie demon przybywający z otchłani, którego pokonujemy, by raz na zawsze uwolnić się od jego wpływu. Na co dzień zło jest raczej głupotą – przypomina bardziej postać Jima Carreya z filmu "Głupi i głupszy" niż piekielne monstrum. Zło jest zaniedbaniem relacji z samym sobą. „Nie ma nic dobrego ani złego, to myśl czyni to takim” – pisał William Shakespeare.
Zło to błąd poznawczy. Przykładem czystego zła jest pijany kierowca, który jadąc 300 km/h, kończy swój rajd tragicznie, zabijając własną rodzinę. Ktoś powie, że to ludzka głupota, że nieodpowiedzialne było wsiadanie za kółko w takim stanie. Ale właśnie tym jest zło – głupotą, która ma niszczące konsekwencje.
Jak rapował Hans z zespołu 52 Dębiec: „Zło to błoto, w które wpadasz idąc za hołotą/Zło to złoto, ozdobione ludzką głupotą/Zło to posąg, do którego modlą się z ochotą/Zło to pociąg do rzeczy i ludzi, którzy błądzą [...]/Zło to piękno kryjące w sobie piekło/Zło to piętno przystrojone dekadencją/Zło to umysły zmieszane palcem iluzjonisty/Zło to błyszczyk na ustach pełnych zgnilizny”.
Zło jest obecne w otaczającym nas świecie. To np. fałszywe konta i udawane życie, w którym każdy chce być lepszy od ciebie. Idealnie ubrani, opaleni, długonodzy ludzie bez śladu cellulitu, uśmiechnięci na tle malowniczych krajobrazów. Ta cała iluzja jest złem, które negatywnie wpływa na samopoczucie, na pogodę ducha i na naszą psychikę. Poddając się temu, tracimy czas na siebie i swoje pasje.
Zło nie musi więc przypominać Hannibala Lectera. Może być tuż obok. Na szczęście, nie ma się czego bać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz