Być "januszem" ...

Zapach gofrów, widok “adonisów” w bokserkach na deptaku, dźwięk odgłosów gry cymbergaja… To znaczy jedno – jesteś nad polskim morzem. 


Jako dziecko nie miałem częstej styczności z Morzem Bałtyckim, dlatego w ostatnich latach nadrabiam i polubiłem wyjazdy nad wybrzeże. I nie, nie odrzucają mnie stwierdzenia o “januszach”, “parawingu” czy też inne, które mają na celu zdyskredytować to miejsce.


Mało tego, sam chętnie staję się “januszem” na krótki czas. Nie mając oporów się przyznać do tego.


W porównaniu do innych, tzw. fajnopolaków. Wiecie, chodzi o tych wielmożnych panów, dla których miejscowości nadmorskie miałyby stać się ośrodkami kultury i inteligencji. Do tego nie dojdzie z jednej prostej przyczyny – tak nie wygląda kultura masowa nie tylko w naszym kraju, ale i na całym świecie. Ludzie masowo czytają Remigiusza Mroza, nie Jona Fosse’a. Najbardziej oblegane są wakacyjne festiwale z udziałem artystów jak Kizo, nie Konkurs Chopinowski. Nad samym Morzem Bałtyckim eleganckie knajpy nie cieszą się tłumami - ludzie w kolejkach stoją za kotletem schabowym.  I tak dalej, i tak dalej… Można byłoby nad tym stanem ubolewać, rozpaczać i obrażać innych – tylko po co? Kija Wisły (w tym przypadku Morza Bałtyckiego) nie zawrócisz. 


I tak, nadmorskie miejscowości są przaśne (uwielbiam to słowo!). Muzyczka disco-polo z głośników, wspomniane gofry i lody, automaty do gier - ma to swój klimat. Polski klimat, z którym mogą się zapoznać obcokrajowcy. Ci również chętnie odwiedzają wybrzeże. Mądre powiedzenie mówi, że miejsca tworzą ludzie i w tym przypadku jest dużo prawdy. Nad morzem można dostrzec cały przekrój społeczeństwa, podsłuchać jak ludzie się do siebie odzywają, podpatrzeć ich zachowanie.


Moim faworytem nie są ci, którzy chodzą w galotach po deptaku, choć ci również zasługują na uwagę, ale te osoby, które relacjonują wszystko za pomocą telefonu. Nie chodzi tu o widoki morza, a o zdjęcia przejeżdżających, drogich samochodów. Fotografie tego, co mają na talerzu, jak dziecko je gofra… Wiecie, na pewno znacie tych ludzi, którzy przez cały rok nie udzielają się na swoich social mediach, a gdy przychodzą wakacje, to nagle się uaktywniają.  Stojąc w godzinnej kolejce za schabowym – a jakże – mały chłopiec zaczął zwracać uwagę swojemu tacie z donośnym, dla dziecka, tonem: “tatusiu, przestań mi robić cały czas zdjęcia, nawet jak jem”. Mądry facet rośnie… 


Swoją drogą, to ciekawe, prawda? Z jednej strony mamy do czynienia z traktowaniem morza, jako miejsce wypoczynku ludzi drugiej kategorii. Z drugiej strony, pokazać się nad morzem, no to trzeba.

 

Czas na rozmyślanie, obcowanie z kulturą, pogłębianie swojej wiedzy jest przez cały rok. Na krótki moment można pobyć na chwilę polskim "januszem", nie będącym od nikogo w żaden sposób lepszym. Choć jak dotarliście do tego momentu to widzicie, że i nad wybrzeżem można coś zaobserwować i złapać refleksję. 




Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates