Influencer, influencerka ... wśród sporej liczby osób to zagadnienie wzbudza śmieszność. Owszem, w wielu przypadkach słusznie. Przyznacie chyba, że kobieta, która ma 500 followersów na Instagramie i w opisie pisze: "Współpraca: basia@pierdziszewo.pl" jest zabawne. Sama forma marketingu, fachowo nazywana "Influencer marketing" jest jednak bardzo przyszłościowa, lecz, aby była ona poważnie traktowana sami twórcy muszą bardziej obrosnąć w piórka.
Na początek garść statystyk, za książką "Cupriak A., Fabijańczyk J. Influencer Marketing – praktycznie":
- Blogerzy docierają do 11 milionów internautów ze swoim przekazem;
- 74% Polaków, gdy dostrzeże u kogoś rzecz, która im się podoba dopytuje się, gdzie ją kupić
- 68% blogerów, którzy kiedykolwiek współpracowali z markami, oceniło tę współpracę jako dobrą lub bardzo dobrą;
- 53% odbiorców blogów i vlogów przyznaje, że kupiło produkt pod ich wpływem;
- 60% stałych odbiorców blogów i vlogów korzysta z nich, aby robić świadome zakupy.
Z wyżej przytoczonych liczb jasno wynika, iż mamy do czynienia z poważnym zjawiskiem, do którego garną się kolejni kandydaci na influencerów i influecerki. Odstawmy na bok dywagacje czy jest to puste, czy nie jest. Czy ma to jakąkolwiek wartość, czy nie ma – jasne, jest wiele osób, które nic nie ma do zaoferowania przez własną nijakość, ale po co się nad tym zastanawiać, skoro influencer marketing działa ...
Influencerzy cieszą się sporym zaufaniem. Często widzimy w nich ludzi o takim samym statusie społecznym, jak my. Wówczas łatwiej jest się nam przekonać do danego produktu. Owe zjawisko świetnie tłumaczy podręcznik "Sammis K., Lincoln C., Pomponi S. (2015). Influencer Marketing for Dummies": – Influencerzy to eksperci w konkretnej dziedzinie, którzy dzielą się swoją wiedzą na temat produktu. Są więc nie tyle Ambasadorami marki, co Liderami opinii, ze względu na zasób informacji, które posiadają w danej branży. Odbiorcy ufają im, ponieważ traktują ich jak równych sobie, nie są to światowej sławy celebryci, tylko „zwykłe” osoby, które posiadają pewną specjalistyczną wiedzę i przekazują ją na swoich blogach. Internauci podchodzą do blogera jak do znajomego, dzięki czemu ufają jemu oraz treściom, które zamieszcza. Influencer jest więc uważany za osobę obiektywną, która nie dąży do maksymalizacji zysku firmy, a do rozpowszechniania informacji, które posiada na temat danych produktów lub kategorii produktowych.
Gdybym był właścicielem firmy i chciałbym rozreklamować swój produkt bez wątpienia wolałbym opłacić 10 blogerek, które mają do 100 tyś. obserwatorów na IG niż znaną celebrytkę. I tym tokiem myślenia idzie wiele firm. A bo nowy sposób pokazania produktu, a bo uwiarygodnienie marki przez influcencer marketing czy też precyzyjne dotarcie do grupy docelowej. Na końcu jednak najbardziej liczy się to, o co zawsze chodzi, kiedy nie wiadomo o co chodzi.
Kasa, misiu, kasa! Mnóstwo ludzi po prostu żyje z bycia influencerem, co ważne – dobrze żyje. Mówimy tu jednak o kontach, które mają powyżej 200 tyś. obserwatorów na IG. A co z tymi "mniejszymi"? Przecież z ich usług też często korzystają firmy. O niższych kosztach budowania zasięgów pisze Martyna Kałużna z thinkkong.pl. – Wysokie zasięgi często taniej osiągać dzięki influencerowi, który w pewnym sensie sprzedaje marce swoją widownię. Żeby przekonać się, czy współpraca z influcencerem opłaca się nam w wymiarze mediowym, wystarczy prosta kalkulacja. Przeliczenie ile kosztowałoby osiągnięcie tych samych rezultatów (przeczytań, obejrzeń, kliknięć) dzięki narzędziom reklamowym. Np. na YouTube „wartość zasięgu” można policzyć porównując go z kosztami uzyskania płatnych obejrzeń w formie reklamy preroll. Oczywiście to nie zawsze działa. I nie zawsze ma sens! Czasem koszt płatnej współpraca z influcencerem przewyższa koszty reklamowe, choć wtedy o współpraca mogą zadecydować zupełnie inne czynniki.
Influencerzy, będący dopiero w drodze na ten "szczyt" sławy, często zgadzają się na reklamowanie produktów na zasadzie: firma wyśle bluzę, legginsy, a ty o niej coś napiszesz. Za reklamę tego i tego dostaniesz 100 zł. Trzeba powiedzieć to sobie dobitnie, firmy wykorzystują te osoby, ku ich nieświadomości, albo wyparcia myśli, że robią reklamę za bezcen. Prognozuje się, że branża influencer marketing będzie warta 7,5 miliardów funtów w 2020 roku. A Wy chcecie reklamować legginsy tylko za wysłanie produktu?! Doceniajcie siebie i swoją pracę. Influencerzy pomagają w końcu firmom zbudować relację z klientami, zyskać ich lojalność i zaufanie. To naprawdę powinno się cenić.
PS. Na marginesie pochwalę się swoimi propozycjami ... Wśród nich znalazły się takie perełki jak np: reklamowanie kolorowych sznurówek (za wysłanie produktu), reklama skarpetek (a jakże, za wysłanie produktu) czy współpraca (tym razem za śmieszne pieniądze) z firmą bukmacherską, która swoją siedzibę miała w ... Estonii. Kariera influencera nie jest więc chyba dla mnie ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz