Polska kontra Ukraina - kolejne starcie

W nocy z wtorku na środę ostrzelano polski konsulat w Łucku na Ukrainie. Jest to już kolejny atak wymierzony w Polskę na terenie Ukrainy. Jak długo jeszcze nasz rząd na te wydarzenia będzie stosować oświadczenia, komunikaty, noty i tym podobne, a kiedy w końcu zacznie prowadzić realną politykę zagraniczną?

Do zdarzenia doszło w nocy ze wtorku na środę, ok. godziny 24:30 (23:30 czasu polskiego), kiedy w siedzibie konsulatu RP w Łucku w znajdowała się tylko ochrona. Wybuch spowodował najprawdopodobniej pocisk z granatnika. Pocisk uderzył w dach budynku oraz jego ostatnie piętro i zostawił tam 70-centymetrowe wgłębienie, a miejscowe media mówią, że eksplozje słychać było nawet w promieniu 6 kilometrów. Na szczęście nikt nie ucierpiał w tym ataku.

Swoje zdanie wyraził już Minister Spraw Zagranicznych Ukrainy Pawło KlimkinJestem oburzony prowokacją przeciwko Konsulatowi Generalnemu Polski w Łucku. Jest to podłość dokonana przez tych, którzy są przeciwni naszej przyjaźni z RP. Robimy wszystko, by winni zostali ukarani – napisał Klimkin na Twitterze, MSZ w Warszawie już rano wezwało ambasadora Ukrainy w Polsce Andrij Deszczycia, a polska placówka w Kijowie wystosowała notę protestacyjną do ukraińskiego MSZ. - Oczekujemy od służb ukraińskich zapewnienia skutecznej i wzmożonej ochrony placówek na Ukrainie oraz jak najszybszego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, ustalenia i zatrzymania sprawców - zaapelowało MSZ.

Na Ukrainie jest to już kolejny incydent związany z Polską. W styczniu doszło do zniszczenia pomnika Polaków pomordowanych w 1944 roku we wsi Huta Pieniacka przez oddziały ukraińskiej dywizji SS-Galizien. Znajdujący się tam krzyż został wysadzony w powietrze, a tablice z nazwiskami ofiar zamalowano farbą. W styczniu także pomazano czerwoną farbą polską i ukraińską część cmentarza ofiar NKWD w Bykowni, na którym znajduje się cmentarz polskich ofiar zbrodni katyńskiej. Pomnik w Hucie Pieniackiej został odnowiony, ze środków okolicznych mieszkańców, jednak w marcu doszło do jego kolejnej profanacji; upamiętnienie znowu zostało zdewastowane wykonanymi farbą napisami. W lutym nieznani sprawcy oblali czerwoną farbą konsulat Polski we Lwowie, a na jego parkanie pozostawiono napis „Nasza ziemia”.

Źle się dzieje, bardzo źle. W Polsce przez takie wydarzenia rosną nastroje antyukraińskie, jednak cóż się dziwić. Najbardziej mi w tym wszystkim szkoda zwykłych, porządnych Ukraińców. Którzy żyją z dala od polityki i ideologii nacjonalistycznej. Którzy są po prostu prawymi ludźmi, a jest takich mnóstwo. Tylko jak z tej krytycznej sytuacji wyjść?

Bezboleśnie już się nie będzie dało. Nasze relacje polsko-ukraińskie muszą zderzyć się z twardą, pokorną lekcją. Tylko obserwując komentarze ze strony ukraińskiej ja tego nie widzę. Kilka godzin po każdym z wymienionym ataku od razu Ukraińscy politycy mówili, że winna jest strona trzecia. Bo Rosji tak zależy na złych relacjach między Polską a Ukrainą. Fantasmagorie. Jak to mawia Stanisław Michalkiewicz: Rosja jest dobra na wszystko. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - na Ukrainie panują silne nastroje antypolskie wśród ukraińskich nacjonalistów. Mitem jest, że dzisiejsze ruchy nacjonalistyczne na Ukrainie są jedynie skoncentrowane na walce z Rosją. Ukraiński nacjonalizm ma w "genach" nienawiść do Polski, tak jak zresztą polski nacjonalizm do Ukrainy.

Trzeba pamiętać, że walka nacjonalizmów nie może się nigdy przełożyć na politykę, a w przypadku relacji polsko-ukraińskich niestety tak się stało. Zamiast stosować oświadczenia, komunikaty, noty czas w końcu na realną polityką względem Ukrainy, bo najbardziej na tym cierpią zwykli Ukraińcy, którzy przyjeżdżają do Polski, a mamy ich już ponad milion w naszym kraju. Potencjalny gniew z ich strony może nieść za sobą tragiczne konsekwencje na naszym terenie, a nie tylko na obszarze Ukrainy.


Źródło zdjęcia: http://blog.autokary24.pl

Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates