Bartłomiej Malec: Co Ci sprawia największą przyjemność w życiu ?
Maciek Kempa: Życie. Staram się cieszyć każdym dniem, każdą chwilą. Doceniam każdy dzień przed sobą, gdyż mogło mnie tu nie być.
BM: W czym się najlepiej odnajdujesz ?
MK: Moją pasją jest koszykówka i komputery. W tych dziedzinach się realizuje. Poza tym lubię ćwiczyć, dbać o swoje ciało i spotykać się z ludźmi. Jestem bardzo towarzyską osobą.
BM: Miałeś w swoim życiu chwile zwątpienia ?
MK: Były takie chwile, szczególnie w okresie dojrzewania. Niekiedy miały miejsce takie sytuacje, że czegoś nie mogłem, bo nie byłem w stanie pokonać niektórych przeszkód, Dziś uważam, że to było bardzo motywacyjne. Dało mi to dużego kopa do działania, do zmiany swojej osoby na lepsze. Wszystkie trudne chwile, które mnie w życiu spotkały popchały mnie w dobrą stronę, czyli do tego, aby się rozwijać i być samodzielnym
BM: Pomagasz również innym osobom niepełnosprawnym. Opowiedz o swojej działalności.
MK: Współpracuję z Fundacją Aktywnej Rehabilitacji. Moja historia z nimi zaczęła się w 2008 roku. Pojechałem na swój pierwszy obóz do Spały. Obchodziłem tam również swoje osiemnaste urodziny. Wiele się nauczyłem podczas tego obozu np. jak aktywniej jeździć na wózku i pokonywać przeszkody. Nauczyłem się po prostu pełnej samodzielności. Później dostałem propozycję, z racji tego, że stałem się samodzielny, żeby pojechać na szkolenie. Stwierdziłem, że to co się od nich nauczyłem chcę przekazywać dalej, Na zasadzie takich "gałęzi".
MK: Coraz już mniej doświadczam takich stereotypów, ale zdarzają się, szczególnie kiedy prowadzę warsztaty. Jest przesąd, że osoby sprawne, które siądą na wózek w przyszłości mogą mieć wypadek. Osobiście staram się walczyć z każdym stereotypem. Pokazuję sobą i gronem moich znajomych, że kiedy naprawdę dążysz do jakiegoś celu to on się w końcu spełni. Nie ma żadnych ograniczeń.
BM: Słowo "inwalida"- neutralne czy negatywne ?
MK: To słowo mnie drażni. Jest dla mnie negatywnie nacechowane. Ja nie czuję się inwalidą.
BM: Występują ulice "inwalidów", miejsca parkingowe dla inwalidów...
MK: Mi inwalida kojarzy się z kimś kto był na wojnie. W przeszłości był świetnie sprawnym, silnym mężczyzną i nagły wypadek spowodował uszczerbek na jego zdrowiu. Dlatego dla mnie to słowo jest negatywne. Wolę określenie osoba niepełnosprawna, wózkowicz, wózkers, niepełnosprytny, też czasem się spotykam z takim nazewnictwem (śmiech). Również mój wózek nie jest wózkiem inwalidzkim, ale wózkiem aktywnym. Wózek inwalidzki służy do siedzenia przed telewizorem i oglądania "m jak miłość" przez starsze osoby. Wózek aktywny jest do aktywnego życia, możliwości realizacji swoich pasji.
BM: Już trochę żyjesz na tym świecie. Jak w tym czasie zmieniły się warunki dla niepełnosprawnych ?
MK: Dużo zmieniło się na lepsze, choć do idealnego świata nam wiele brakuje. Idealną sytuacją byłoby, gdybyś my- jako niepełnosprawni byli implikowani w społeczeństwie. Aktualnie z moich obserwacji Polska jest na etapie przystosowania dla osób niepełnosprawnych. Nie powinno być czegoś na zasadzie, że "to jest dla niepełnosprawnych i niech oni sobie tu żyją". Chodzi mi o aktywności, życie społeczne itd. skierowane nie stricte dla osób niepełnosprawni. Także wszelkie przystosowania budownictwa powinny służyć całości społeczeństwa. Są przecież różne niepełnosprawności np. osoby pozbawione wzroku. Im też należy ułatwić byt w społeczeństwie.
BM: A jak oceniasz polską mentalność ?
MK: Jeśli chodzi o młode pokolenie to jest dobrze. Trochę inaczej wygląda to z ludźmi starszymi. Mieliśmy taką sytuacje, że siedzieliśmy z przyjaciółmi i była z nami koleżanka. Podeszła do nas starsza babcia i powiedziała takie słowa: "taka ładna dziewczyna, a na wózku". Dużo dziewczyn na wózku spotyka się z podobnymi incydentami. U mężczyzny panuje taki syndrom "maczo". Facet jest silny i zawsze da sobie radę, a kobieta jest teoretycznie tą słabszą płcią. W rzeczywistości wszystko zależy od charakteru.
BM: Polskie państwo odpowiednio dba o osoby niepełnosprawne ?
MK: Trudne i bardzo rozległe pytanie. Jest dużo niedociągnięć i dywagacji. Moglibyśmy tu rozmawiać parę godzin na ten temat. Jest lepiej, ale to jest metoda małych kroczków. Rynek pracy też się teoretycznie poprawia, jednak to są tylko statystyczne poprawy.
BM: A co z przepisem, który zwalnia pracodawce z części podatków, kiedy zatrudnia osobę niepełnosprawną ?
MK: Polega to na tym, że jestem pracownikiem, który po różnych odliczeniach kosztuje pracodawcę ok. 200 złotych. Wiadomo, że wpierw musi wyłożyć większe kwoty np. na przystosowanie miejsca pracy. Później dostaje zwroty, jednak mój szef wymagał ode mnie pełnego zaangażowania. Cały system orzecznictwa w Polsce jest mocno niedopracowany. Są ludzie ze znacznym stopniem, które nie mogą się poruszać i potrzebują dużych pieniędzy, aby egzystować na godnym poziomie i te osoby mają taki sam stopień niepełnosprawności jak ja, który jedynie potrzebowałby wsparcia na rynku pracy.
BM: Gdybyś został prezydentem Polski, jakbyś zmienił kraj ?
MK: Na pewno miałbym inne podejście niż osoba chodząca. Spotykam się z problemami dnia codziennego, których inny człowiek nie dostrzega. Widzę to na warsztatach, kiedy osoba zdrowa siada na wózek, widzi inaczej świat. Ogólnie zmieniłbym dużo. Na początek wprowadziłbym lepszy, wspomniany wcześniej system orzecznictwa o niepełnosprawności. Zmieniłbym rynek pracy. Konieczne jest mniejsze opodatkowanie, aby powstawało więcej miejsc pracy. To byłaby duża szansa dla osób niepełnosprawnych. Osoby niepełnosprawne powinny mieć swoich reprezentantów w urzędach miast powiedzmy, od 100 tysięcy mieszkańców w górę. Obecnie są tylko "rzecznicy osób niepełnosprawnych" w największych polskich miastach.
BM: Jakie masz jeszcze cele w życiu ?
MK; Chciałbym być jak najdłużej szczęśliwym człowiekiem. Nie wiadomo ile będziemy żyli. Pragnę po sobie zostawić miłe wspomnienia. Myślę też o znalezieniu godnej pracy i ustabilizowaniu się finansowo. Warto też podkreślić, że moje cele i marzenia niczym się nie różnią od osoby chodzącej. Jestem człowiekiem, który się tylko inaczej porusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz