Ciemność
"Ty skarżysz się na ciemność mojej mowy;
- Czy też świécę zapalałeś sam?
Czy sługa ci zawsze niósł pokojowy
Światłość?... patrz - że ja cię lepiej znam.
II
Knot, gdy obejmiesz iskrą, wkoło płonie,
Grzeje wosk, a ten kulą wstawa
I w biegunie jej nagle płomień tonie;
Światłość jego jest mdła - bladawa -
III
Już - już mniemasz, że zgaśnie, skoro z dołu
Ciecz rozgrzana światło pochłonie -
Wiary trzeba - nie dość skry i popiołu...
Wiarę dałeś?... patrz - patrz, jak płonie!...
IV
Podobnie są i słowa me, o! człeku,
A ty im skąpisz chwili marnéj,
Nim - rozgrzawszy pierwej zimnotę wieku -
Płomień w niebo rzucą... ofiarny."
Styk nijaki
"Szkoła-stylu kłóciła się z szkołą-natchnienia,
Zarzucając jej dziką niepoprawność. -- Ale!...
Potomni nie są tylko grobami z kamienia,
Ciosanymi cierpliwym dłutem doskonale:
Są oni piérw współcześni, których przeznaczenia
Od do-raźnego w chwili że zależą słowa --
Przestawa być wymowną spóźniona Wymowa!"
Pozostawiam te dwa teksty do własnej interpretacji, a teraz na koniec chcę pokazać tekst który jest niezmiernie szczery i aktualny na dzisiejsze czasy. Norwid personifikuje poezje i pokazuje jej śmierć. Mnie osobiście bardzo ten tekst uderza i porusza.
Na zgon poezji
Ona umarła!... są-ż smutniejsze zgony?
I jak pogrzebać tę śliczną osobę?
Umarła ona na ciężką chorobę,
Która się zowie: pieniądz i bruliony.
Pamiętasz dobrze oną straszną dobę,
Gdy przed jej łożem stałem zamyślony,
Łzę mając wielką w oku, co szukało,
Czy to, co gaśnie, jest duch albo ciało?
Ona zaś (mówię: Poezja), swe ramię
Blade ku oknu niosąc, znak mi dała,
Bym światło przyćmił, bo uśmiechy kłamie,
Jakby jej w oczy wiosna urągała.
Nie wiem, czy ranę dostrzegłem, czy znamię,
Pod lewej piersi cieniem, gdy zadrżała?...
O, byłem smętny, jak odtąd nie bywam,
Gdy mam już cmentarz i na nim kwiat zrywam.
Umarła ona (Poezja), ta wielka
Niepojednanych dwóch sfer pośrednica,
Ocean chuci i rosy kropelka,
Ta monarchini i ta wyrobnica -
Zarazem wielce wyłączna i wszelka,
Ta błyskawica i ta gołębica...
Gdy ci, co grzebać mają za rzemiosło,
Idą już piaskiem zasypywać wzniosłą!
Odtąd w przestronnym milczenia kościele,
Po brukowaniu się przechodząc płaskiem,
Nie jej ja depcę grób... lecz po tych dziele
Stąpam, co cmentarz wyrównali piaskiem.
Aż się zamyślą myśli niszczyciele,
I grom zawołam, by uderzał z trzaskiem,
Wiedząc, iż ogień dla bez ognia ludzi,
Choćby w krzemieniach spał, w niebie się zbudzi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz