Ostatnio usłyszałem żart- "Dla kobiet jestem Bogiem. Nie uznają mojej obecności, dopóki czegoś nie potrzebują.". Szczerze nieśmieszny, ale ja w nim zobaczyłem głębszy sens. Załóżmy, że "dla niektórych osób jestem Bogiem..." wtedy już można się zastanowić kim dla niektórych osób jesteśmy. Na pewno większość z was miała taką osobę która przypominała sobie o Twoim istnieniu jak coś tylko chciała. Standard. Tak już było z ludźmi, jest i będzie, grunt to dobierać sobie przyjaciół którzy zawsze będą przy Tobie, a tacy znajomi co są wtedy gdy tylko chcą czegoś od Ciebie odpadną drogą naturalnej selekcji. P.S. Jeśli ktoś powie, że porównuje się z Bogiem jest kompletnym baranem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz